Na świat powinieneś przyjść 26 lutego, bo taki był termin porodu. Urodziłeś się tydzień wcześniej mimo, ze nie miałeś jeszcze na to ochoty. Do szpitala pojechaliśmy około 12 w nocy z niedzieli na poniedziałek, bo po przebudzeniu zauważyłam sączące wody płodowe. Zatrzymali mnie na sali porodowej, bo wody rzeczywiście powoli odchodziły. Przeleżałam cala noc słuchając bicia Twojego serduszka. Byłam tak podekscytowana ze nie mogłam zasnąć. Tatuś przyjechał do mnie z samego rana i został już do końca. Rano dostałam kroplówkę wywołującą skurcze porodowe. Szyjka macicy nie była jeszcze rozwarta ani skrócona - innymi słowy wcale nie byłeś gotowy na przyjście na świat. Musiałeś jednak urodzić sie tego dnia, gdyż mogłoby dojść do zakażenia - by temu zapobiec dostawaliśmy antybiotyk. Około 4 po południu skurcze stawały się niemal nie do zniesienia. Poprosiłam więc o znieczulenie. Szyjka nadal nie chciała sie rozwierać. Twój puls spadał podczas każdego skurczu, mi spadało ciśnienie krwi. Bardzo sie tym wszystkim martwiliśmy. Z jednej strony powinieneś jak najszybciej wyjść z brzuszka z drugiej strony nie było wystarczającego rozwarcia. Z każdą godziną szyjka powoli rozwierała sie choć wciąż nie była gotowa na Twoje wyjście.
Ginekolog zdecydowała się na cesarskie cięcie ponieważ każda następna minuta była juz niebezpieczna dla Twojego zdrowia. W drodze na sale operacyjna bardzo sie bałam. Zaczęłam dostawac potwornie bolesne bóle parte - znieczulenie przestawało działać. Szyjka w tym czasie jeszcze bardziej sie otworzyła a wtedy poszło już szybko.
Było to niesamowite uczucie, bo czułam ogromny ból związany z parciem a jednocześnie ogromne szczęście, ze za chwile będziemy mogli Ciebie ujrzeć i przytulać. Ogromna radość którą czułam spowodowała nagły przypływ sil by przeć, bo z każdym parciem byłeś bliżej spotkania z nami. W pewnym momencie usłyszałam Twój płacz oraz gratulacje całego personelu. Był to najwspanialszy moment w moim życiu i uczucie które trudno wyrazić słowami. Widok trzymającego Ciebie i plączącego ze szczęścia Tatusia zostanie mi przed oczami do końca życia. Kiedy położono mi Ciebie golutkiego na moich piersiach byłam przeszczęsliwa i poczułam wielką ulgę. Zostałeś wtulony w moich ramionach już przez całą noc.
Fakt, że była to 6 rocznica naszego poznania sprawił, że dzień ten był tym bardziej szczególny. Byłeś naszym najwspanialszym prezentem! Na świat przyszedłeś o 22.53. Ważyłeś 2960 g i mierzyłeś 50 cm.